
Na ratunek żubrowi
Był grudniowy poranek. Żaden z naszych baristów nie myślał o przedświątecznej krzątaninie. Każdy z nas wiedział doskonalejakitego dnia przyświeca mu cel. Nie było wymówek, że zimno, że wcześnie i jeszcze pięć minutek, jeszcze drugi boczek. 5:30 na miejscu nie podlega żadnej dyskusji. W końcu #kawasamasięniezrobi 🙂


Choć jak wiadomo, nie każdy jest namiętnym kawoszem, nikt nie odchodził od naszych barów z pustymi rękoma. W zanadrzu mieliśmy także aromatyczne herbaty Teapigs oraz zniewalające kruchością świąteczne ciasteczka (chciałabym dodać, że z Owsianej Manufaktury, ale to nieprawda, bo ciastka ogarniał Eryk)To pokazuje doskonale, że jesteśmy nie tylko kawowymi bohaterami, ale potrafimy spełnić każde oczekiwanie naszych gości oraz klientów, nawet te, wydawałoby się, wyśrubowane.
Nim się obejrzeliśmy, słońce już zaszło, a dyrektorowie departamentów opuszczali budynki pełni wdzięczności za zapewnienie godnych warunków pracy. Z pewnością taka dawka pozytywnejenergii bijącej od grona baristów i przede wszystkim wyśmienita kawa znacząco poprawiły wydajność pracy całego zespołu pracowników banku. To była dla nas czysta przyjemność!